Wilki w Beskidzie Żywieckim

Dawno już nie szliśmy z namiotem i plecakiem prosto przed siebie, tam gdzie oczy i nogi poniosą. Człowiek tak łatwo spoczywa na laurach, zakłada ciepłe kapcie i siada w fotelu. No, bez przesady – ostatnio mieliśmy sporo spotkań, cały czas byliśmy w rozjazdach. Ale trochę zrobiły się z nas ciepłe kluchy, przyznajemy!

Dlatego zaproszenie na Festiwal Pod Górę w Łaziskach Górnych przyjęliśmy z dużym entuzjazmem – w końcu Beskid jest niedaleko. Góry wprawdzie niewysokie, ale dawno już nas tam nie widziano. Szybko się spakowaliśmy, wsiedliśmy w samochód i wylądowaliśmy w Beskidzie Żywieckim 🙂

Zanim tam dojechaliśmy, odwiedziliśmy rodzinę Przema w Bielsku-Białej. Łukasz i Ania mieszkali w Warszawie, ale w pewnym momencie podjęli decyzję o wyjeździe na południe (oboje pochodzą z Tychów). To była dobra decyzja – dzisiaj mieszkają blisko gór, które tak kochają. Przy kawie i ciastkach zaplanowaliśmy szybką trasę: Sopotnia Wielka – Hala Górowa – Hala Miziowa – Hala Rysianka – Sopotnia Wielka.

Zasiedzieliśmy się przy kawie, więc czekał nas nocleg w górach. Wychodząc z samochodu, który zostawiliśmy w Sopotni, spakowaliśmy namiot, śpiwory, maty, jet-boila, mały zapas jedzenia i karmy dla Diuny, butelkę wina i ruszyliśmy przed siebie.

Na Halę Górową dotarliśmy już po zmroku. Odwiedziliśmy bazę namiotową SKPB i tam postanowiliśmy przenocować. Baza była nieczynna (sezon namiotowy się skończył), ale udało nam się przespać na poddaszu (SKPB Katowice – dziękujemy!). Namiot okazał się być niepotrzebny.

Rano ruszyliśmy w stronę schroniska na Hali Rysianka. Schronisko nas zaskoczyło – pięknie urządzone, kawa z ekspresu, w budynku sauna. Ceny schroniskowe, nie hotelowe. Oby tak dalej!

Po południu zeszliśmy do samochodu i ruszyliśmy na Dolny Śląsk.

 

© 2013 – 2014, Wataha w podróży. All rights reserved/Wszystkie prawa zastrzeżone. Każda kopia musi być w widoczny sposób opatrzona oświadczeniem o treści: „Materiał ten pochodzi z bloga www.3wilki.pl”.