I wreszcie są…małpy!
|Po wielu podchodach i nieudanych próbach fotografowania (nie okłamujmy się, nie jesteśmy najszybszym gatunkiem na tej planecie), wreszcie udało nam się stanąć twarzą w twarz (dosłownie) z “prawdziwą małpą” (przecież wszyscy wiedzą, że taka w ZOO się nie liczy) 😉
W drodze do minaretu Qutab Minar (do którego jednak tym razem nie dotarliśmy…ale to zupełnie inna historia) natknęliśmy się na całą ich rodzinę wygrzewającą się w słońcu w ruinach…
…w ruinach czego, zapytacie? Hmmm…pomimo najszczerszych chęci, nie dowiedzieliśmy się co to za ruiny. Hindusi to naród niezwykle praktyczny, zdający sobie sprawę z tego, że wymiar kar grożących za “niszczenie chronionego prawem zabytku” (do 3 miesięcy pozbawienia wolności) jest informacją o wiele bardziej przydatną, niż jego nazwa i pochodzenie…
Ów wymiar kar, jak się okazało, nie obejmuje naszych bliskich krewnych: rezusów (Macaca mulatta) – bo o nich mowa, które nic nie robiąc sobie z gróźb utraty wolności, urządziły sobie w “niezwykleważnymzabytku” sypialnię, jadalnię i plac zabaw w jednym.
Moglibyśmy spędzić długie godziny na obserwowaniu bawiących się w chowanego maluchów , jednak wyszczerzone zęby i ostrzegawczy syk przewodnika stada, przypomniał nam, że jesteśmy tu tylko gośćmi…
A w gości (o czym świadczą porozrzucane wokół skórki bananów), nie przychodzi się z pustymi rękami!
© 2013, Wataha w podróży. All rights reserved/Wszystkie prawa zastrzeżone. Każda kopia musi być w widoczny sposób opatrzona oświadczeniem o treści: „Materiał ten pochodzi z bloga www.3wilki.pl”.