Kira i Talam jadą dookoła świata

Spotkanie w podróży

Bayan Olgii,  Mongolia, 22 sierpnia 2014.

Pierwsze, co zauważamy, to brudnobiała ciężarówka zaparkowana tuż za płotem hostelu Blue Wolf, w którym wynajmujemy na kilka nocy jedną z dziesięciu dostępnych dla turystów jurt. Wielki, na pierwszy rzut oka przypominający czołg, samochód kempingowy ozdabia krzywy, ręcznie malowany napis „Maeva and Remi around the World.”

Drugie spojrzenie wywołuje uśmiech na naszych twarzach. W podcieniu samochodu, kryjąc się przed ostrym, mongolskim słońcem wylegują się dwa piękne psy – Kira i Talam, wierni towarzysze podróży francuskiej pary – Maevy i Remiego.

Kira i Talam podróżują

Talam, jedenastoletni mieszaniec doga argentyńskiego i cane corso, to podróżnik, któremu nie jeden człowiek mógłby pozazdrościć. W swoją pierwszą podróż wyruszył już jako sześciomiesięczny szczeniak, towarzysząc swojej pani w niekończącej się włóczędze po świecie. Kira – w której płynie krew doga argetyńskiego i malinois’a dołączyła do stada zaledwie kilka miesięcy temu, ale już na swoim koncie ma przejazd przez kilka krajów Europy wschodniej i miesiąc spędzony w Mongolii.
– Dzieci się przecież nie zostawia! – Odpowiada Maeva, kiedy pytam ją skąd pomysł na podróżowanie z psami.

Dom na kółkach

To spełnienie długo dojrzewającego marzenia. Maeva podróżuje od dwudziestego drugiego roku życia (dziś ma 33). Zaczęło się od turystycznego wyjazdu do Indii – opowiada – wtedy wydawało mi się, że to coś naprawdę wielkiego… Dziś się z tego śmieję. Ale to od tej podróży wszystko się zaczęło.

Po powrocie z Indii Maeva kupiła swoją pierwszą mieszkalną ciężarówkę i wyjechała do Szwajcarii. W ciągu jedenastu lat mieszkała w ciężarówkach, przyczepie kempingowej a nawet samochodzie osobowym, zarabiając na życie pracą w barach, pub’ach i restauracjach ośrodków narciarskich Szwajcarii. Zazwyczaj pracowała pół roku – w czasie narciarskiego sezonu, by drugie pół podróżować. Najpierw w towarzystwie Talama, później – również Remiego.

Stara miłość nie rdzewieje

Znają się od 17 lat, są ze sobą od sześciu. Dziś są małżeństwem.
– Remi był moją pierwszą, wielką miłością – opowiada z uśmiechem Maeva. Spotykaliśmy się, potem mieliśmy kilka lat przerwy. Kiedy spotkaliśmy się po latach, po prostu usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać. I od razu wiedzieliśmy, że chcemy być ze sobą na zawsze i że chcemy ruszyć w podróż dookoła świata.

Realizacja marzenia zajęła im sześć lat. Wojskową ciężarówkę, mogącą poradzić sobie nawet w bardzo trudnym terenie, kupili w Niemczech. Było to jednak gołe nadwozie. Aby zbudować odpowiednią do swoich potrzeb kempingową naczepę, pojechali do Maroka, gdzie zaoferowano im kilkukrotnie niższą cenę niż w Europie. Mieszkalne wnętrze urządzili już własnoręcznie. Poza przestrzenią kuchenną, prysznicem, łóżkiem, kanapą i legowiskami dla dwóch psów, znalazły się tam nawet kwiaty doniczkowe!

Cztery koła i osiem łap

Kiedy wspominając własne doświadczenia pytam Maevę i Remiego, czy trudno podróżuje się z dwoma psami. Odpowiadają, że podróżowanie z czworonogami ciężarówką nie jest trudne. Dzięki temu, że dom mają zawsze ze sobą, nie muszą szukać psolubnych hoteli, a kiedy chcą wyjść gdzieś bez psów- po prostu zostawiają je w domu- samochodzie. Trudność pojawia się wtedy, kiedy jako cel podróży obierają sobie kraj o bardzo rygorystycznym prawie przewozu zwierząt – takich jak np. Australia. Ale i to da się obejść, po prostu trzeba się odpowiednio wcześniej przygotować – mówią. Na przykład test serologiczny na obecność przeciwciał wścieklizny (tzw. miareczkowanie) robiliśmy u weterynarza w Gdańsku, a aby łatwiej wjechać do Australii – jedziemy najpierw do Japonii, bo tam zasady wjazdu z psem są podobne. Oczywiście istnieją zagrożenia. Martwimy się o Talama. Dziś jest w świetnej, jak na swoje 11 lat formie, ale boimy się momentu, kiedy zacznie chorować i będzie musiał odejść. Wtedy zastanie po nim wielka pustka…

Plany na przyszłość

Kira, Talam, Maeva i Remi są jeszcze w Mongolii. W planach między innymi mają podróż do Japonii, Malezji, Indii, Nepalu, Pakistanu i oczywiście – Australii. Mówią, że pieniędzy wystarczy im jeszcze na dwa lata takiego życia. Co będzie później? Jeszcze nie wiedzą.

Losy czworga niezwykłych podróżników można śledzić na ich fanpage’u.

© 2014, Wataha w podróży. All rights reserved/Wszystkie prawa zastrzeżone. Każda kopia musi być w widoczny sposób opatrzona oświadczeniem o treści: „Materiał ten pochodzi z bloga www.3wilki.pl”.

One Comment