Dobrze, że jesteś Mongolio!
|Niedziela, a raczej “woskresenie”. Ponad 1500 km od miejsca, ktore zwyklismy nazywac domem. 28 dzien podrozy. 3 dni po rozdaniu nagrod przyznawanych przez pismo “National Geographic Traveler”, na ktorym nas nie bylo…
Nie bylo nas “tam”, bo jestesmy “tu” – w podrozy, w stanie, w ktorym stala jest tylko zmiana. Dzis tu i jutro… tez “tu” tylko troche inaczej. Noce spedzane nad brzegami rzek i jezior, dni spedzane w drodze. Tak do siebie podobne i tak rozne za razem. Zmieniajace sie krajobrazy, spotkania ze soba i z drugim czlowiekiem. Tak podobnym i tak od nas roznym za razem. Spotkania pelne wzajemnej ciekawosci i niedowierzania. Spotkan takich jak to na stacji beznzynowej, kiedy sprawdzalismy cisnienie w kolach:
– A wy od kuda jedziecie?
– Z Polszy
– I kuda?
– W Mongoliu
– W Mongoliu, na wielasypiedach?
– Da, na wielasypiedach. My spartsmieny – odpowiadamy ze smiechem wiedzac, ze to zazwyczaj wystarczy za tlumaczenie…
(po uplywie ok. 5 minut, w czasie ktorych nasz rozmowca zdazyl zniknac na chwile w budynku stacji i wrocic )
– Od kuda wy?
– My juz Ciebia skazali – My Paliaki
– I biezycie w Mongoliu? Z Polszy w Mongoliu?
– Tak, przeciez juz to mowilismy…
– No wlasnie tak powiedzialem, ale oni mi nie uwierzyli!
🙂
Albo takie, gdy po odpoczynku na wiejskiej, nadrzecznej plazy ruszamy w dalsza droge:
– I szto? Naszli plaz?
– Da, harosza plaz…
– A Wy kto? Kakaja nacja? – nagle do rozmowy wtraca sie mezczyzna o twarzy spalonej sloncem w stanie wskazujacym na ponadprzecietna wesolosc.
– My Paliaki
– Prawda to? Paliaki?
– No da, my z Polszy. My Paliaki
– A przypadkiem nie Lotysze? – na spalonej sloncem twarzy rysuje sie niedowierzanie powtorzone w oczach dziewczynki jedzacej loda w rozowej polewie, kilkuletniej dziewczynki, ktora pojawila sie z nikad…
– Na pewno jestemy Polakami, nie Lotyszami…
– Uff… jak tak, to daj reke! MIR i DRUZJA!
Albo jedno z wielu spotkan pod sklepem:
– Ale dlaczego do Mongolii? Przeciez tam nic nie ma!
– No wlasnie – wszedzie jest wszystko, a tam nie ma nic… – Pa czemu w Mongoliu? BO JEST!
I jak dobrze, ze jest. Bo dzieki niej jestesmy zanurzeni dokladnie w tym, nie innym tu i w tym, nie innym teraz. W drodze, w podrozy, w spotkaniach, w Rosji…
Kilka dni temu Tomek, kolega z Greenpeace, ktory za pokojowa, proekologoczna dzialalnosc na miedzynarodowych wodach zostal wtracony do rosyjskiego aresztu, napisal na swoim profilu FB o zatrzymaniu Nargala – oficjalnie, za brak pozwolenia na prace w Rosji… w kraju, gdzie rzadzi pan P.
P jak przemoc, jak preczpolakudopolski, jak : – robie to, bo przeciezniektminiezabroni…
A wiec… dobrze, ze jestes Mongolio bo dzieki temu, ze jestes, chociaz jeszcze sie nie znamy, poznajemy krasiwa Rassije, tak inna od tej, o ktorej czytamy w gazetach w Polsce…
© 2014, Wataha w podróży. All rights reserved/Wszystkie prawa zastrzeżone. Każda kopia musi być w widoczny sposób opatrzona oświadczeniem o treści: „Materiał ten pochodzi z bloga www.3wilki.pl”.
Rosja to nie Moskwa, a Moskwa to nie Rosja. Rosjan nie trzeba się bać – bać się trzeba ich rządzących, to nic dziwnego bo my boimy się też naszych rodzimych polityków 🙂
Piękne rozmowy, piękni ludzie . Rosjanie są nam jednocześnie bliscy i dalecy.Tego kraju często nie lubimy , z tymi ludźmi bardzo szybko łapiemy wspólny język..bracia Słowianie 🙂
Ciekawa jestem jak tam się żyje psiakom, o!
Oj miło się czyta wasze rosyjskie, już za chwilę mongolskie relacje 😉
Chcemy więcej!