Dawaj, pajdziom na rybalku
|Każdy naród można symbolicznie scharakteryzować obserwując jego obywateli, ich zachowania, sposób, w jaki spędzają wolny czas. Tak często rodzą się stereotypy, powielane później przez media (no tak, obraz Rosji w polskich mediach jest interesujący i straszny zarazem: wszechobecna wódka, narkomani na ulicach miast, mafia, nowobogaccy, Putin i Pussy Riot).
Wybierajac sie do Rosji zastanawialem sie, ktore z moich wyobrazen o Rosjanach sie sprawdza. Chyba najbardziej obawialem sie pijanstwa, ale to okazalo sie mocno uludne – poza jedna pijacka impreza w garazu Saszy w Poczepie Rosja okazala sie bardzo trzezwa. A moze po prostu Rosjanie maja mocniejsze glowy? Na plazy miejskiej w Lipiecku bylismy jedynymi plazowiczami saczacymi piwo. Reszta potulnie pila wode, cole, soki i kwas chlebowy, ktory mozna kupic wszedzie.
Moje stereotypy o Rosjanach upadly. Narodzil sie nowy. A jego imie to “rybalka”. Czyli wedkowanie, moczenie kija, rekreacyjne rybołówstwo.
Bez niej po prostu nie da sie zyc. Nie wazne, czy jestes mezczyzna, czy kobieta; biedny, czy bogaty. Czy pracujesz, czy akurat masz wolne – na rybalke zawsze znajdzie sie czas. Rybalka to styl zycia, forma spedzania czasu wolnego, ale tez bardzo wazna forma aprowizacji, zwlaszcza u biedniejszych ludzi, ktorych nie stac na zakup ryby w sklepie. Idzie sie wtedy na rybalke, a zlowione karasie, plocie czy ratany – male drapiezne ryby z zebami – laduja w zamrażarce.
Na rybalke ide z Zenia, ktory przyjechal do domu na weekend. Zenia ma 22 lata, studiuje w Moskwie w szkole kolejarskiej i pracuje na kolei. Idziemy nad staw kolo domu Ali (o tym, jak znaleźliśmy się w domu Ali będzie w następnym wpisie). Zenia rozwija rizinke (zylka z 6 haczykami polaczona z rozciagliwa guma, do ktorej przywiazany jest olowiany ciezarek). Po chwili ciezarek opada na dno kilkanascie metrow dalej, a rizinka napreza sie i zanurza w wodzie. Zenia ciagnie za zylke, wyciaga haczyki z wody i nabija na nie czerwie, czyli dzdzowice wykopane w ogrodzie. Naprezona do granic wytrzmalosci guma wciaga haczyki z przyneta z powrotem pod wode. Wystajaca z wody zylke Zenia opiera na patyku wbitym w brzeg stawu. To bedzie nasz sygnalizator brania.
Zarzucamy jeszcze 2 wedki z batonem (czyli chlebem, pulchna bulka), siadamy na brzegu i wyciagamy z torby parowki i 2,5 litrowa butelke Kolosa, piwa z Brianska. Zenia stawia. Po chwili rizinka drga, Zenia momentalnie zarywa zylke i wyciaga haczyki na brzeg. Na jednym z nich wisi maly karas. Poprawiamy dzdzownice i rizinka wraca do wody. Po 2 godzinach mamy 5 karasi, 4 ratany i jedna plotke. Na wedke nic nie zlapalismy. Przychodzi Agi z Diuna i przynosi kolejna butelke piwa. Lekko chwiejnym krokiem wracamy do domu. Zenia dziwi się, kiedy zabieramy ze sobą śmieci. Tutejsi wędkarze smieca na potęgę, zostawiając swoje odpadki wszędzie.
Nad kazda rzeka, jeziorem i stawem spotykamy dziesiatki Rosjan. Wszyscy sa na rybalce.
© 2014, Wataha w podróży. All rights reserved/Wszystkie prawa zastrzeżone. Każda kopia musi być w widoczny sposób opatrzona oświadczeniem o treści: „Materiał ten pochodzi z bloga www.3wilki.pl”.
Moim skromnym zdaniem “na rybalku”:)
Tak. Poprawiamy 🙂