Bliskie spotkania
|Jest w Indiach coś (poza jedzeniem, kulturą, ludźmi), co nas codziennie zaskakuje. Są to spotkania ze zwierzołkami różnych rzędów, rodzin, gatunków, ras i maści ( słowo “Zwierzołki” zaczerpnęłam od Mikołaja Golachowskiego, biologa zajmującego się od lat badaniem i ochroną Arktyki. Więcej możecie przeczytać na jego blogu, który rekomenduję).
Zwierzęta tutaj można spotkać naprawdę wszędzie – na ulicy, śmietniku, w domach, parkach, a nawet na ścianach i sufitach budynków. Sposób ich koegzystencji z człowiekiem jest zupełnie inny niż ten, który znamy z Europy; wręcz nie do pomyślenia w dużym europejskim mieście…
Jeszcze nie wiemy co o tym myśleć, dlatego na dłuższy artykuł będziecie musieli zaczekać. A na razie, przedstawiamy Wam zwierzołki, które do tej pory udało nam się spotkać.
Nasze guru wspinania…ach,mieć łapki jak gekon:)
(Tego pana, lub panią gościł na ścianie swojego pokoju Apoorva – szczęściarz!)
Świnie w Indiach są czarne, białe lub pasiaste i bardzo owłosione…Żyją podobnie jak psy na ulicach, żywią się tym, co znajdą – głównie odpadkami wyrzucanymi tu przez mieszkańców wprost pod nogi. W przeciwieństwie do większości psów, świnie mają swoich właścicieli, którzy wieczorami zabierają je z ulicy.
Na zdjęciu pełnowymiarowa świnia.
Co zaskakujące, krów jest tu mniej niż świń, ale za to jakie są dostojne i piękne…
A oto jedno z naszych najbliższych sąsiadów. Jest to bardzo hałaśliwe sąsiedztwo! Te maluchy biegają po ścianach bloku, w którym mieszkamy i nawołują się skrzecząc bardzo głośno już od 4 rano…za to Diuna nie może się na nie napatrzeć:)
Codziennie spotykamy też sfory bezpańskich psów… Są wszędzie, ludzie na ogół mniej – więcej dbają o nie (zarówno ci najbiedniejsi, jak i bogaci), dokarmiają, opiekują się szczeniakami. Nie jest to oczywiście taka opieka i bliskość jaką my zapewniamy Diunie, ale w sumie nie mają najgorzej (wydaje mi się, że bezpańskie psy w Polsce są gorzej traktowane – podobne odczucie miałam też z resztą w Egipcie). Nasze Suczysko oczywiście chciałoby się z nimi bawić (jak ze wszystkim co się rusza) ale tutejsze czworonogi, mimo że zaczepiają ją na każdym kroku i obszczekują, to natychmiast uciekają, kiedy tylko zauważą, że Diuna się nimi interesuje…No cóż – jest ciut większa, bardziej owłosiona i pewnie inaczej pachnie. W sumie to może lepiej, że psy się do niej nie zbliżają…boimy się wścieklizny i innych psich chorób…Tu podobno najpierw zabijają chorego psa, potem dopiero zastanawiają się, czy to była wścieklizna, czy może jednak coś innego…
Tutejsze psy żyj zgodnie razem ze świniami:
Minęliśmy też dostojnie poruszającą się wśród ludzkiego tłumu Małpę… Ale nie zdążyłam wyciągnąć aparatu…
© 2013, Wataha w podróży. All rights reserved/Wszystkie prawa zastrzeżone. Każda kopia musi być w widoczny sposób opatrzona oświadczeniem o treści: „Materiał ten pochodzi z bloga www.3wilki.pl”.
Z tymi świniami niezły klimat 🙂 W naszych warunkach nie pożyłyby za długo 😉