Bajka o strasznym zielonym potworze…Czyli o tym, że w kuchni, jak w sporcie – liczy się wynik.
|– Kochanie, kup jakieś warzywa, powiedziałam kilka dni temu…
Mówiąc “jakieś” miałam na myśli marchewkę, kalafiora, ziemniaki, pomidory i każde inne zielsko, które potrafię nazwać (zalicza się do nich nawet okra, czyli piżman jadalny). Jakież więc było moje zdziwienie, kiedy rozpakowując zakupy natknęłam się na coś, co na pierwszy rzut oka wygląda jak: bardzo stary ogórek/cukinia GMO/przybysz z odległej galaktyki (niepotrzebne skreślić).
Wierząc, że “wygląd to nie wszystko” postanowiłam zielonego stwora po prostu ugryźć…
Każdy szanujący się wilk (a w naszym przypadku Wilczyca) w tym momencie podrapałby się za uchem i westchnął głęboko z wyrazem pyska mówiącym: “Nic się nie nauczyła, a przecież…”
No tak, zanim ugryzłam, powinnam oszczekać stwora, a potem go powąchać…Mam za swoje…o ja głupia! Otóż zielone ogórkopodobne coś okazało się niejadalnie wprost gorzkie 🙁
Cóż było robić…
– “Trzeba na stwora znaleźć sposób” – pomyślałam i zabrałam się za poszukiwania. O dziwo, odpowiedzi na dręczące mnie pytanie: “Co to jest?” nie znalazłam w “Demonologii” , nie pomógł też “wujek Google”, ale Klaudia (działaczka inicjatywy” GMO to nie to”, autorka bloga kulinarnego akuakanmemasak.blogspot.in ), która o warzywach wie prawie wszystko i ze zgorzkniałym ogórkopodobnym kosmitą, miała już do czynienia.
Dziwna roślina, ostatecznie, okazała się nie być przybyszem z obcej planety, ale rodzimym, azjatyckim, super zdrowym warzywem zwanym w różnym miejscach na świecie: Karavellą, Goyą lub…gorzkim melonem!
Uzbrojona w wiedzę z czym mam do czynienie rozpoczęłam poszukiwania (już na własną rękę) “sposobu na stwora” czyli wegetariańskiego, a najlepiej wegańskiego przepisu an przyrządzenie gorzkiego melona na sposób znośny dla podniebienia.
Przepis, który znalazłam (źródło: http://www.przepisnazdrowie.pl/?p=1166) na “gorzkiego melona z tofu”, mówił, że aby pozbyć się goryczy należy zamoczyć pokrojone warzywo na kilka godzin w wodzie z solą (Mimo iż wiele osób może odstraszyć potoczna nazwa tej rośliny („gorzki melon”), właściwe przygotowanie owoców pozwoli na usunięcie goryczy i sprawi, że przepękla ogórkowata stanie się pysznym i oryginalnym, a w dodatku zdrowym dodatkiem do wielu przyrządzanych dań). Oczywiście zrobiłam to i po kilku godzinach przystąpiłam do smażenia karavelli z tofu i szczypiorkiem. Potrawa wyglądała naprawdę pięknie, a pachniała – jeszcze lepiej 🙂
Jak smakowała? No cóż, ostatecznie na obiad zjedliśmy marchewkę z groszkiem, kalafiora i ziemniaki (na szczęście przygotowałam tego dnia też inne warzywa, tak “w razie czego”)…i smażone tofu…
Tym razem polegliśmy. Karavella : Wataha – 1:0
© 2013, Wataha w podróży. All rights reserved/Wszystkie prawa zastrzeżone. Każda kopia musi być w widoczny sposób opatrzona oświadczeniem o treści: „Materiał ten pochodzi z bloga www.3wilki.pl”.
Przypomina mi to nieco moje zmagania z afrykańskim Butternutem, czyli taką podłużną odmianą naszej pospolitej dyni. Tyle że tu problemem nie był smak, a pancernie twarda skórka, do której chyba trzeba by podejść z siekierą… Do tej pory nie wiem, jakie sposoby stosują lokalsi, żeby się jej pozbyć.
Byłam na spotkaniu z Wami. Bardzo mi sie podobało. Serdecznie pozdrawiam.
Hanna Kasprzak ( hanula1950 )
Dziękujemy, cieszymy się bardzo:)
Zmienił się format linku do wpisu o gorzkim melonie http://www.przepisnazdrowie.pl/gorzki-melon-z-tofu/ Pozdrawiam i życzę dużo radości z podróżowania! 🙂 Dieta Joga Podróże