Uważaj czego sobie życzysz, czyli jeszcze raz o marzeniach

Uważaj czego sobie życzysz, bo jeszcze się spełni, mówi chińskie przysłowie.

Uważaj, bo skończysz  jako bezrobotny, bez pieniędzy, mieszkania, samochodu, możliwości powrotu do ojczyzny… Uważaj, bo zostaniesz PODRÓŻNIKIEM!

A może ruszymy w podróż? W świat, rowerami, na przykład do Indii i z powrotem? Zapytałam kiedyś zwinięta w kłębek na przednim siedzeniu samochodu nie mogąc już znieść wymuszonego bezruchu.

– Jedźmy. Odpowiedział Przemo nie odrywając wzroku od szosy przed sobą.

Zaczęliśmy marzyć, planować, odkładać pieniądze (z tym ostatnim szło nam całkiem dobrze, dopóki nie dostaliśmy propozycji wyjazdu na nurkowanie do Egiptu ;p). Nawet decyzję o kupnie psa podporządkowaliśmy temu marzeniu (jeśli pies, to tylko taki, którego cechy fizyczne i psychiczne pozwolą podróżować razem z nami).

Półtora roku później znaleźliśmy się w Indiach. Tak jak planowaliśmy – razem z psem i zupełnie nieplanowanie – nie rowerami, ale samolotem i nie dla samej podróży, ale w konkretnym celu.

Z jednej strony, już sama przeprowadzka za granicę jest podróżą, podróżą wgłąb nieznanej kultury i wgłąb siebie. Zerwaniem z przyzwyczajeniami, zderzeniem z tym co nowe, nieoczekiwane, dziwne, a czasem frustrujące, trudne czy wręcz nie do przyjęcia. Z drugiej jednak, marzenia o naszej wielkiej podróży w nieznane zamknęliśmy w szafie, upychając je gdzieś pomiędzy sprzętem fotograficznym a wspinaczkowym, w pudle z napisem “Na potem”.

Uważaj czego sobie życzysz…

Miesiąc temu nagle okazało się, że nie mamy nic – pracy, pieniędzy, a nawet możliwości powrotu do Polski. I wtedy przypadkiem, odkładając na półkę naszą dumę i pewność siebie, trafiliśmy na zakurzone pudło z napisem “na teraz”…

Za trzy dni ruszamy w Himalaje, by nachodzące trzy miesiące spędzić w podróży. Takiej prawdziwej, rodem z naszych marzeń. Przed nami długi górski trekking z całym dobytkiem niesionym na plecach. Zaczynamy w Munsyari, kierujemy się pod Nanda Devi base camp, by dalej ruszyć w stronę Gangotri. Będziemy nocować w namiocie i tylko raz na kilkanaście dni schodzić do wiosek pogranicza indyjsko-tybetańsko-nepalskiego by uzupełnić zapasy. Będziemy iść, będziemy w podróży, będzieMY.

Chińskie przysłowie mówi: uważaj czego sobie życzysz… , polskie: nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Agi i Diuna testują nasz nowy namiot
Agi i Diuna testują nasz nowy namiot

© 2013, Wataha w podróży. All rights reserved/Wszystkie prawa zastrzeżone. Każda kopia musi być w widoczny sposób opatrzona oświadczeniem o treści: „Materiał ten pochodzi z bloga www.3wilki.pl”.